Dzisiaj będzie poetycko a może nawet romantycznie, bo matka też człowiek i czasami potrzebuje czegoś “dla duszy”.
W sieci mnoży się od tekstów w stylu:
"Pięć zdań, które twoje dziecko musi usłyszeć"
"10 zabawek bez których nie może się obejść"
"7 wskazówek dla doskonałej matki i pani domu"
Często takie artykuły są nawet motywujące i na ogół chętnie je czytam, bo lubię nad sobą pracować, ale czasami proza codzienności jest zwyczajnie nudna i męcząca.
Co prawda, podobno żyć poezją raczej się nie da, ale przypadkowo znalezione “skrawki poezji” pomagają mi oderwać się od codziennego galimatiasu i poczuć się lepiej.
Tak więc dzisiaj mój ulubiony temat, czyli DZIECI, ale trochę inaczej: nie lepiej, nie gorzej, tylko po prostu inaczej...
Nie uczcie dzieci
Nie uczcie dzieci waszej moralności
jest tak zmęczona i chora
mogłaby zaszkodzić
być może jest dużą nieostrożnością
zdać je na pastwę fałszywej świadomości.
Nie wychwalajcie myśli
która jest coraz rzadsza
Nie wskazujcie im
znanej drogi
ale jeśli już chcecie
nauczcie je tylko czaru życia.
Giorgio Gaber
Większość z tego, co naprawdę muszę wiedzieć o życiu, co robić i jak się zachowywać, nauczyłam się w przedszkolu:
- Dzielić się wszystkim z innymi.
- Grać uczciwie.
- Nie krzywdzić ludzi.
- Odkładać rzeczy na miejsce.
Autor nieznany
Kto na wiatr sieje, sprawi, że zakwitnie niebo.
Biała kartka jest ukrytą poezją.
Teraz najlepszym krokiem naprzód jest nie ruszać się z miejsca.
Ivan Tresoldi
sobota, 11 października 2014
środa, 8 października 2014
La Spezia - pokoje do wynajęcia
Co robię, kiedy mnie nie ma?
W te wakacje zniknęłam na 3 miesiące i chociaż bardzo żałowałam, to jednak nie było innego wyjścia: wiadomo, kiedy obowiązki wzywają, trzeba zejść na ziemię i działać, nawet jeśli oznacza to chwilowe założenie klapek na oczy i maszerowanie prosto do celu bez rozglądania się na boki.
Czy było warto? Sami oceńcie.
Rezultatem mojej nieobecności jest apartament, w którym wynajmujemy 4 pokoje dwuosobowe, każdy z łazienką.
Tak więc jeśli ktoś z was lub waszych znajomych wybiera się w moje strony, to dajcie znać ;)
Nie tylko dlatego, że nocleg w naszych pokojach ma mnóstwo plusów (począwszy od bardzo wygodnego położenia a na cenie skończywszy), ale również dlatego, że ja chętnie “zajmę się” rodakami i podpowiem gdzie i jak się tutaj ruszać.
A o urokach Ligurii pisałam tutaj, tutaj i jeszcze tutaj.
Niestety nie mamy jeszcze strony internetowej (pracujemy nad nią intensywnie), ale już teraz mogę pokazać wam kilka fotek.
Co o tym myślicie?
P.S.
Pokoje są duże, a łóżeczko dla maluchów dostawiamy gratis ;)
W te wakacje zniknęłam na 3 miesiące i chociaż bardzo żałowałam, to jednak nie było innego wyjścia: wiadomo, kiedy obowiązki wzywają, trzeba zejść na ziemię i działać, nawet jeśli oznacza to chwilowe założenie klapek na oczy i maszerowanie prosto do celu bez rozglądania się na boki.
Czy było warto? Sami oceńcie.
Rezultatem mojej nieobecności jest apartament, w którym wynajmujemy 4 pokoje dwuosobowe, każdy z łazienką.
Tak więc jeśli ktoś z was lub waszych znajomych wybiera się w moje strony, to dajcie znać ;)
Nie tylko dlatego, że nocleg w naszych pokojach ma mnóstwo plusów (począwszy od bardzo wygodnego położenia a na cenie skończywszy), ale również dlatego, że ja chętnie “zajmę się” rodakami i podpowiem gdzie i jak się tutaj ruszać.
A o urokach Ligurii pisałam tutaj, tutaj i jeszcze tutaj.
Niestety nie mamy jeszcze strony internetowej (pracujemy nad nią intensywnie), ale już teraz mogę pokazać wam kilka fotek.
Co o tym myślicie?
P.S.
Pokoje są duże, a łóżeczko dla maluchów dostawiamy gratis ;)
środa, 1 października 2014
Daj dziecku baryłkę miodu
Pojechać matce po garach jest proste jak bułka z masłem.
Zwłaszcza jeśli jej CV dumnie niesione na rękach lub prowadzone w wózku jednoznacznie dowodzi krótkiego stażu i małego doświadczenia.
Nikt nie zadaje sobie pytań egzystencjalnych zanim walnie prosto z mostu:
- Dziecko płacze, bo jest głodne.
- Skądże, jadło kwadrans temu.
- Widocznie nie zjadło ile trzeba.
- Przecież trzymałam przy piersi przez 40 minut.
- To w takim razie twoje mleko jest mało wartościowe
No właśnie, ciągle o to mleko, o zimno, o dobre maniery i inne pragmatyczne aspekty codzienności.
Jakie ma być dziecko?
Przede wszystkim pulchniutkie, zawsze ubrane po czubek głowy i oczywiście grzeczne i dobrze wychowane.
Uwagi o niewartościowym mleku, centylach, o ssaniu smoczka lub nie daj boże kciuka, a nawet te o kaprysach znam doskonale z własnego doświadczenia.
I chociaż za każdym razem próbowałam podejść do nich racjonalnie i tłumaczyć sobie, że “wszystkowiedzące ciocie” (te, które odchowały dwójkę wzorowych uczniów) dają rady z dobrej woli, ze szczerej chęci udzielenia pomocy żółtodziobowi, to i tak trudno mi było się uśmiechnąć, podziękować i nie płakać za winklem.
Jest jednak coś bardzo ważnego, o czym nigdy nie usłyszałam od przypadkowo spotkanych cioć, a czego świadomość nie jest wcale taka oczywista.
Okrywając moje rzekomo przemarznięte dziecko, nikt nigdy mi nie powiedział, że dziecko oprócz “mleka” potrzebuje też “miodu”. Że w grupie maluchów (a później dorosłych) od razu widać te, których mamy przekazały im pozytywny stosunek do świata, zaraziły je entuzjazmem, szczęściem i miłością do życia.
Mój synek co rano dostaje butelkę mleka, mówi dziękuję i poproszę i chociaż czasami się przeziębi albo nie zje surówki na obiad, to kiedy przybiega do mnie z nowym odkryciem i świecą mu się oczy wiem, że dostał należną mu baryłkę miodu. I to jest dla mnie najważniejsze.
*Tekst inspirowany lekturą “Sztuki miłości” Ericha Fromma.
Zwłaszcza jeśli jej CV dumnie niesione na rękach lub prowadzone w wózku jednoznacznie dowodzi krótkiego stażu i małego doświadczenia.
Nikt nie zadaje sobie pytań egzystencjalnych zanim walnie prosto z mostu:
- Dziecko płacze, bo jest głodne.
- Skądże, jadło kwadrans temu.
- Widocznie nie zjadło ile trzeba.
- Przecież trzymałam przy piersi przez 40 minut.
- To w takim razie twoje mleko jest mało wartościowe
No właśnie, ciągle o to mleko, o zimno, o dobre maniery i inne pragmatyczne aspekty codzienności.
Jakie ma być dziecko?
Przede wszystkim pulchniutkie, zawsze ubrane po czubek głowy i oczywiście grzeczne i dobrze wychowane.
Uwagi o niewartościowym mleku, centylach, o ssaniu smoczka lub nie daj boże kciuka, a nawet te o kaprysach znam doskonale z własnego doświadczenia.
I chociaż za każdym razem próbowałam podejść do nich racjonalnie i tłumaczyć sobie, że “wszystkowiedzące ciocie” (te, które odchowały dwójkę wzorowych uczniów) dają rady z dobrej woli, ze szczerej chęci udzielenia pomocy żółtodziobowi, to i tak trudno mi było się uśmiechnąć, podziękować i nie płakać za winklem.
Jest jednak coś bardzo ważnego, o czym nigdy nie usłyszałam od przypadkowo spotkanych cioć, a czego świadomość nie jest wcale taka oczywista.
Okrywając moje rzekomo przemarznięte dziecko, nikt nigdy mi nie powiedział, że dziecko oprócz “mleka” potrzebuje też “miodu”. Że w grupie maluchów (a później dorosłych) od razu widać te, których mamy przekazały im pozytywny stosunek do świata, zaraziły je entuzjazmem, szczęściem i miłością do życia.
Mój synek co rano dostaje butelkę mleka, mówi dziękuję i poproszę i chociaż czasami się przeziębi albo nie zje surówki na obiad, to kiedy przybiega do mnie z nowym odkryciem i świecą mu się oczy wiem, że dostał należną mu baryłkę miodu. I to jest dla mnie najważniejsze.
źródło: http://joasiakubicka.blog.interia.pl/ |
*Tekst inspirowany lekturą “Sztuki miłości” Ericha Fromma.
Subskrybuj:
Posty (Atom)