poniedziałek, 16 czerwca 2014

Jak we śnie

“Jak we śnie”, jeden z moich ulubionych filmów, otwiera się sceną, w której Gael Garcia Bernal w tekturowym studio telewizyjnym wrzuca do ogromnego gara przeróżne składniki przygotowując  niezwykłą potrawę: marzenie senne.
“Witajcie w kolejnym odcinku telewizji edukacyjnej. Dziś pokażę państwu jak przygotowuje się sny. Na ogół ludzie myślą, że jest to bardzo prosty proces, ale w rzeczywistości jest on trochę bardziej skomplikowany. Jak widzicie kluczem jest bardzo delikatna kombinacja złożonych składników. Przede wszystkim wrzucamy odrobinę myśli jak popadnie, po czym dodajemy szczyptę wspomnień z minionego dnia, wymieszanych ze wspomnieniami z przeszłości, miłościami, relacjami, emocjami i wszystkimi innymi rzeczami, które kończą się na -jami. Piosenki, których słuchaliście, rzeczy, które zobaczyliście i inne osobiste.” W tym momencie z gara wydobywa się kolorowy dym i bohater zaczyna śnić.

Ja nie mam tekturowego studio telewizyjnego ani zmaterializowanych składników niezbędnych do przygotowania dobrego snu, ale wziąwszy pod uwagę ten inspirujący przepis i w trosce o fantastyczny smak i cudowny aromat naszych snów, w zeszłą sobotę wybraliśmy się z Nicko na Festiwal Andersena.
Imprezę gościło Sestri Levante, przepiękna nadmorska miejscowość turystyczna oddalona o około 50 km od Genui.
Miasteczko słynie z malowniczej promenady wzdłuż brzegów morza liguryjskiego, z wąskich uliczek przy których stoją typowe dla tego regionu domy wybudowane w XVII i XVIII wieku oraz z Zatoki Ciszy (Baia del Silenzio), która z jednej strony zamknięta jest wgórzami, a z drugiej piętnastowiecznym Klasztorem Matki Boskiej od Zwiastowania (obecnie jest własnością gminy i pełni funkcję centrum kongresowego).

Sestri Levante
Główna ulica w Sestri Levante
Sestri Levante
Baia del Silenzio
Sami przyznacie, że jest to wymarzona scenografia nie tylko dla marzeń sennych, ale też dla poświęconego najsłynniejszemu na świecie bajkopisarzowi festiwalu, który przyciąga setki widzów spragnionych wrażeń i niecodziennych emocji.
Na okres Festiwalu Andersena wszystkie place i ulice Sestri Levante zaludniają się starannie wyselekcjonowanymi przez organizatorów artystami, którzy inscenizują spektakle teatralne, występy koncertowe i bawią publiczność pokazami akrobatycznymi, klownodą oraz sztuczkami magicznymi.  

Sestri Levante
Bardzo zabawny spektakl
W myśl tegorocznego hasła “Sztuka jako energia” cała okolica tętniła pozytywną energią, której przepływ był odczuwalny, a wręcz widoczny, zarówno w poszczególnych spektaklach jak i w ogólnym obrazie miasta. Słone, nadmorskie powietrze wibrowało w rytm dyktowany przez artystów z Hawajów, Kanady, Argentyny, Chile, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji i oczywiście Włoch.
My również daliśmy się ponieść fantazji i spędziliśmy cudowne popołudnie w świecie baśniowych opowieści zapominając o rzeczywistości i rządzących nią prawach czasu, przestrzeni i grawitacji. 
Miałam wrażenie, że nawet natura chciała uczestniczyć w tym niezwykłym wydarzeniu, podarowując nam przepiękny zachód słońca.


Sestri Levante
Spektakl natury

Nicko nie pozostał obojętny na urok festiwalu i odpłynął na fali pozytywnych emocji wspólnie z nową koleżanką.

Sestri Levante
Pozytywne emocje
 Po powrocie do domu poszliśmy prosto do łóżek i chociaż nie pamiętam dokładnie, co mi się śniło, to w niedzielę rano obudziłam się wypoczęta i zadowolona.

15 komentarzy:

  1. Witam serdecznie,
    zapraszam do dodania swojego bloga do spisu blogow o ciazy i rodzicielstwie :)

    Spis znajduje sie
    tutaj:

    http://spisblogowociazy.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja nigdy nic nie wiem o żadnych imprezach, ciekawe dlaczego:). Chyba jestem na bakier z kulturą. Nie byłam jeszcze w Sestri Levante, czego żałuję, bo jak widać na zdjęciach, to piękne miasteczko:).
    Widzę, że Nicko nie próżnuje i już znalazł sobie sympatię:).

    OdpowiedzUsuń
  3. Mama i jej świat16 czerwca 2014 15:51

    Aż zatęskniłam za takimi egzotycznymi klimatami. Piękny zachód słońca, aż serce pęka, gdy za oknem deszcz

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałam ci dać znać, ale stwierdziłam, że Gaia jest jeszcze trochę za mała i nie będzie miała z tego frajdy... Za rok wybierzemy się razem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie dlatego piszę o tym na blogu :) wam miło popatrzeć (mam nadzieję) a mnie miło wspominać :) no i może zachęcę was, żeby tu przyjechać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Obejrzałam Twoje zdjęcia i zatęskniłam za wakacjami:) Ale urlop dopiero w sierpniu;(

    OdpowiedzUsuń
  7. Za dobrze masz kochana :) Takie miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz rację, za dobrze mam ;) i wyobraź sobie, że na blogu ograniczam się ze zdjęciami, żeby nie przynudzać...

    OdpowiedzUsuń
  9. Domyślam się :) Pięknie tam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dlatego mam nadzieję, że kiedyś tu przyjedziecie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mama Calineczki18 czerwca 2014 15:00

    Piękne miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Marianna Koral19 czerwca 2014 07:56

    przygotowuję się właśnie do wyjazdu i twoje rady są bardzo pomocne:) Chciałam zapytać, czy wiesz coś może na temat bollino blu, czy obowiązuje ona tylko Włosiaków, czy też turysta, by wjechać do miasta typu Genua musi posiadać taką naklejkę??

    OdpowiedzUsuń
  13. Po wykonaniu 13 telefonów (tutejsza biurokracja jest przerażająca) mam wreszcie odpowiedź: nie potrzebujesz bollino blu :) udanych wakacji!

    OdpowiedzUsuń
  14. Tu jest jak w bajce... a od was stosunkowo niedaleko (bliżej od Hiszpanii czy Portugalii), więc mam nadzieję, że kiedyś tu przyjedziecie i przekonacie się na własne oczy :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Marianna Koral21 czerwca 2014 13:12

    Dziękuję! Bardzo mi pomogłas :-D

    OdpowiedzUsuń