“Jak we śnie”, jeden z moich ulubionych filmów, otwiera się sceną, w
której Gael Garcia Bernal w tekturowym studio telewizyjnym wrzuca do
ogromnego gara przeróżne składniki przygotowując niezwykłą potrawę:
marzenie senne.
“Witajcie w kolejnym odcinku telewizji edukacyjnej. Dziś pokażę państwu jak przygotowuje się sny. Na ogół ludzie myślą, że jest to bardzo prosty proces, ale w rzeczywistości jest on trochę bardziej skomplikowany. Jak widzicie kluczem jest bardzo delikatna kombinacja złożonych składników. Przede wszystkim wrzucamy odrobinę myśli jak popadnie, po czym dodajemy szczyptę wspomnień z minionego dnia, wymieszanych ze wspomnieniami z przeszłości, miłościami, relacjami, emocjami i wszystkimi innymi rzeczami, które kończą się na -jami. Piosenki, których słuchaliście, rzeczy, które zobaczyliście i inne osobiste.” W tym momencie z gara wydobywa się kolorowy dym i bohater zaczyna śnić.
Ja nie mam tekturowego studio telewizyjnego ani zmaterializowanych składników niezbędnych do przygotowania dobrego snu, ale wziąwszy pod uwagę ten inspirujący przepis i w trosce o fantastyczny smak i cudowny aromat naszych snów, w zeszłą sobotę wybraliśmy się z Nicko na Festiwal Andersena.
Imprezę gościło Sestri Levante, przepiękna nadmorska miejscowość turystyczna oddalona o około 50 km od Genui.
Miasteczko słynie z malowniczej promenady wzdłuż brzegów morza liguryjskiego, z wąskich uliczek przy których stoją typowe dla tego regionu domy wybudowane w XVII i XVIII wieku oraz z Zatoki Ciszy (Baia del Silenzio), która z jednej strony zamknięta jest wgórzami, a z drugiej piętnastowiecznym Klasztorem Matki Boskiej od Zwiastowania (obecnie jest własnością gminy i pełni funkcję centrum kongresowego).
“Witajcie w kolejnym odcinku telewizji edukacyjnej. Dziś pokażę państwu jak przygotowuje się sny. Na ogół ludzie myślą, że jest to bardzo prosty proces, ale w rzeczywistości jest on trochę bardziej skomplikowany. Jak widzicie kluczem jest bardzo delikatna kombinacja złożonych składników. Przede wszystkim wrzucamy odrobinę myśli jak popadnie, po czym dodajemy szczyptę wspomnień z minionego dnia, wymieszanych ze wspomnieniami z przeszłości, miłościami, relacjami, emocjami i wszystkimi innymi rzeczami, które kończą się na -jami. Piosenki, których słuchaliście, rzeczy, które zobaczyliście i inne osobiste.” W tym momencie z gara wydobywa się kolorowy dym i bohater zaczyna śnić.
Ja nie mam tekturowego studio telewizyjnego ani zmaterializowanych składników niezbędnych do przygotowania dobrego snu, ale wziąwszy pod uwagę ten inspirujący przepis i w trosce o fantastyczny smak i cudowny aromat naszych snów, w zeszłą sobotę wybraliśmy się z Nicko na Festiwal Andersena.
Imprezę gościło Sestri Levante, przepiękna nadmorska miejscowość turystyczna oddalona o około 50 km od Genui.
Miasteczko słynie z malowniczej promenady wzdłuż brzegów morza liguryjskiego, z wąskich uliczek przy których stoją typowe dla tego regionu domy wybudowane w XVII i XVIII wieku oraz z Zatoki Ciszy (Baia del Silenzio), która z jednej strony zamknięta jest wgórzami, a z drugiej piętnastowiecznym Klasztorem Matki Boskiej od Zwiastowania (obecnie jest własnością gminy i pełni funkcję centrum kongresowego).
Główna ulica w Sestri Levante |
Baia del Silenzio |
Na okres Festiwalu Andersena wszystkie place i ulice Sestri Levante zaludniają się starannie wyselekcjonowanymi przez organizatorów artystami, którzy inscenizują spektakle teatralne, występy koncertowe i bawią publiczność pokazami akrobatycznymi, klownodą oraz sztuczkami magicznymi.
Bardzo zabawny spektakl |
My również daliśmy się ponieść fantazji i spędziliśmy cudowne popołudnie w świecie baśniowych opowieści zapominając o rzeczywistości i rządzących nią prawach czasu, przestrzeni i grawitacji.
Miałam wrażenie, że nawet natura chciała uczestniczyć w tym niezwykłym wydarzeniu, podarowując nam przepiękny zachód słońca.
Spektakl natury |
Nicko nie pozostał obojętny na urok festiwalu i odpłynął na fali pozytywnych emocji wspólnie z nową koleżanką.
Pozytywne emocje |
Witam serdecznie,
OdpowiedzUsuńzapraszam do dodania swojego bloga do spisu blogow o ciazy i rodzicielstwie :)
Spis znajduje sie
tutaj:
http://spisblogowociazy.blogspot.co.uk/
A ja nigdy nic nie wiem o żadnych imprezach, ciekawe dlaczego:). Chyba jestem na bakier z kulturą. Nie byłam jeszcze w Sestri Levante, czego żałuję, bo jak widać na zdjęciach, to piękne miasteczko:).
OdpowiedzUsuńWidzę, że Nicko nie próżnuje i już znalazł sobie sympatię:).
Aż zatęskniłam za takimi egzotycznymi klimatami. Piękny zachód słońca, aż serce pęka, gdy za oknem deszcz
OdpowiedzUsuńChciałam ci dać znać, ale stwierdziłam, że Gaia jest jeszcze trochę za mała i nie będzie miała z tego frajdy... Za rok wybierzemy się razem :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego piszę o tym na blogu :) wam miło popatrzeć (mam nadzieję) a mnie miło wspominać :) no i może zachęcę was, żeby tu przyjechać :)
OdpowiedzUsuńObejrzałam Twoje zdjęcia i zatęskniłam za wakacjami:) Ale urlop dopiero w sierpniu;(
OdpowiedzUsuńZa dobrze masz kochana :) Takie miejsca :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, za dobrze mam ;) i wyobraź sobie, że na blogu ograniczam się ze zdjęciami, żeby nie przynudzać...
OdpowiedzUsuńDomyślam się :) Pięknie tam :)
OdpowiedzUsuńDlatego mam nadzieję, że kiedyś tu przyjedziecie :)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce :)
OdpowiedzUsuńprzygotowuję się właśnie do wyjazdu i twoje rady są bardzo pomocne:) Chciałam zapytać, czy wiesz coś może na temat bollino blu, czy obowiązuje ona tylko Włosiaków, czy też turysta, by wjechać do miasta typu Genua musi posiadać taką naklejkę??
OdpowiedzUsuńPo wykonaniu 13 telefonów (tutejsza biurokracja jest przerażająca) mam wreszcie odpowiedź: nie potrzebujesz bollino blu :) udanych wakacji!
OdpowiedzUsuńTu jest jak w bajce... a od was stosunkowo niedaleko (bliżej od Hiszpanii czy Portugalii), więc mam nadzieję, że kiedyś tu przyjedziecie i przekonacie się na własne oczy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Bardzo mi pomogłas :-D
OdpowiedzUsuń