We Włoszech mówi się: “Nowy rok, nowe życie” i to jest coś, co strasznie mi się tu podoba. Optymizm i wiara w nasze możliwości.
Być może w nowym roku zmieni się niewiele, nie zrzucę tych pięciu kilo, które za bardzo kochają moje ciało, żeby się z nim rozstać. Nie będę super mamą, a tylko po prostu mamą... powiedzmy kreatywną, co tak naprawdę jest miłym określeniem mamy roztargnionej i kompletnie zdezorganizowanej. Być może moje życie uczuciowe nie będzie interesujące jak scenariusz amerykańskiego filmu, a jedynie zwyczajne, takie ze wzlotami i upadkami jak w każdej kochającej się rodzinie.
A jednak uwielbiam ten noworoczny optymizm i magię nocy z 31 grudnia na 1 stycznia. Symboliczne zamknięcie rozdziału i białą kartkę przed oczami. To właśnie ta biała kartka i kolejnych 365 stron tak bardzo mnie ekscytują.
Na pewno nie będzie różowo, nie oszukujmy się, ale jednego jestem pewna: chcę, żeby było kolorowo! Albo marchewkowo... to się jeszcze zobaczy.
Wszystko się może zdarzyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz